Po pierwsze wiza!

Dawno dawno temu (czytaj: ok. 6 lat temu), do przekroczenia granicy polsko-białoruskiej wystarczał paszport oraz voucher. Taki dziwny, drogi dokument, który teoretycznie miał uchodzić za potwierdzenie rezerwacji pokoju w białoruskim hotelu.
Byli śmiałkowie co chodzili do hotelu twierdząc, że już mają rezerwacje oraz skoro voucher kosztował kilkanaście-kilkadziesiąt złotych to pokój jest niemal gwarantowany. Oj działo się na recepcjach. Jak portier widział kogoś z kolorowym, charakterystycznym druczkiem to od razu wołał ochronę:)

Teraz jest niestety inaczej. Potrzebujemy wizy.
Schemat jej otrzymania jest prosty, ale niestety czasochłonny. Obok ambasady na Wiertniczej w uroczym zagajniczku jest mały domek, w którym nabywamy ubezpieczenie zdrowotne z TU Europa (zapłaciłem 32 złote za 11 dni obowiązywania). Z ubezpieczeniem, z wypełnionym drukiem wizowym, zdjęciem oraz walutą obcą ustawiamy się rano w kolejkę. Jak już dostajemy się do środka to sprawa jest prosta. Zdajemy paszport i wymagane dokumenty oraz w kasie płacimy 25 euro za wizę jednorazową (jeśli chcemy mieć wizę jeszcze tego samego dnia płacimy za ekspres bagatela 50 euro). Potwierdzenie wpłaty jest od razu dowodem zdania paszportu.
Po kilku dniach odbiera się (tym razem po południu) swój paszport z wklejoną wizą.

Jest to wersja, w której we wniosku wizowym wpisujemy, że jedziemy w odwiedziny. Musimy podać nazwisko, imię, adres oraz telefon osoby zapraszającej. Gdy nie mamy nikogo po "drugiej stronie" niestety musimy dodatkowo wykupić voucher:)

1 komentarz:

  1. Witajcie,

    Zamierzam się wybrać na Białoruś i miałbym kilka pytań. Nie znalazłem niestety Waszego maila, więc żeby nie zarzucać komentarzy na blogu prosiłbym o kontakt (jeśli macie czas i chęć)na adres bladyrunner@gmail.com, będę mógł zadać pytania w mailu zwrotnym.

    Pozdrawiam
    Łukasz

    OdpowiedzUsuń